Ostatnie pożegnanie Siostry Dyrektor SH NSPJ

Rys życia Drogiej Matki Marii Amaty Promnej zmarłej 25 lutego 2010 r. w wieku 80 lat i 59. roku profesji zakonnej

„Boże, nieskończenie dobry, w Twoje ojcowskie dłonie składam całe moje życie. Zanurz je w przepastnych płomieniach miłości Ducha Świętego, w otwartym Sercu Twego Syna. Uświęć to co było dobre, a zniszcz, co Ciebie nie było godne. Ty bowiem znasz i przenikasz wszystko” – pisała w swoim notatniku rekolekcyjnym, u kresu zakonnego życia, Matka Maria Amata Promna. 
Urodziła się 11 marca 1930 r. w Wieruszowie, w praktykującej, katolickiej rodzinie. Jej rodzice Władysław i Magdalena zajmowali się prowadzeniem sklepu, troszcząc się o zapewnienie godnego życia dla sześciorga dzieci: 4 chłopców i 2 dziewczynek. Ochrzczona w kościele parafialnym 16 czerwca 1930 r. otrzymała imiona Marianna Konstancja. Jej dzieciństwo naznaczone było grozą lat okupacji i wysiedlenia. W czasie II wojny światowej dwukrotnie opuszczała rodzinny Wieruszów. Zabrana do pracy u Niemców szybko uczyła się samodzielności i hartu ducha. Już wtedy wiedziała, że należy raczej oddać własne życie, niż kogoś zdradzić. Tak twarde zasady wychowawcze kształtowały w niej zdolność do heroicznych ofiar. Po wojnie, gdy życie nieco się ustabilizowało, Marianna podjęła systematyczną naukę. W przyśpieszonym tempie nadrabiała braki straconego czasu wojny. Piętno krzywdy zrodziło w niej potrzebę modlitwy za ludzi czyniących zło. Uświadamiała sobie bowiem, że to właśnie modlitwa jest najskuteczniejszym środkiem przemiany serc.

Kiedy nadarzyła się okazja, aby nieco poznać życie zakonne, Marianna nie była tym zainteresowana. Rola św. Małgorzaty Marii Alacoque, francuskiej wizytki, w przedstawieniu zaproponowanym przez panie ze Straży Honorowej, wcale jej nie pociągała. Ona, ruchliwy podlotek, miała grać poważną świętą? Nie, to nie dla niej. Dała się jednak wkrótce przekonać. Po udanym występie niechętnie zdejmowała habit głównej bohaterki. Kończąc gimnazjum u Sióstr Nazaretanek w Częstochowie, postanowiła wstąpić do klauzurowego Zakonu Sióstr Wizytek.
W październiku 1949 r. przekroczyła próg klauzury krakowskiego klasztoru. Rodzina długo nie mogła pogodzić się z tą decyzją. Marianna natomiast była pewna, że to jest jej powołanie. 
W jednym z późniejszych wierszy napisała:

Chryste w cierniowej koronie!
Wpatrzona w Twe boskie, skrwawione Oblicze
i w Bok Twój szeroko na krzyżu otwarty,
usłyszałam cichy szept Twych spieczonych
męką, gorączką i pragnieniem ust:
Pójdź za mną, drogą wąską i ciasną, 
która szlakiem rad ewangelicznych 
zaprowadzi Cię wysoko – na szczyt Golgoty…
Nie bez lęku, zmieszanego z nadzieją 
odpowiedziałam Ci Chryste: Niech się stanie!? Oto jestem, Panie.

Po 9-miesięcznym postulacie, 22 lipca 1950 r. odbyła się uroczystość obłóczyn. Marianna otrzymała wówczas imię zakonne Maria Amata. Pełna młodzieńczej energii zaangażowała się we wszystko, co niosła codzienność. Podpatrując jedną z sióstr zaczęła malować obrazki, kartki świąteczne, by zasilić klasztorny budżet. Bez trudu nauczyła się także haftować. W nowicjacie powstały jej pierwsze wiersze. W święto Narodzenia Najświętszej Maryi Panny, 8 września 1951 r., złożyła profesję czasową, a po trzech latach wieczystą. 
Przełożone z wielkim zaufaniem powierzały jej kolejne zadania przekazane przez Kurię Biskupią: przygotowanie kilkutomowej kroniki nawiedzenia obrazu Matki Bożej Jasnogórskiej w Archidiecezji Krakowskiej, czy dokumentacji, potwierdzającej ciągłość kultu królowej Jadwigi, niezbędnej do jej beatyfikacji. Wywiązywała się z nich z ogromnym zaangażowaniem i poświęceniem, wykorzystując wszystkie swoje talenty. 
Z początkiem lat dziewięćdziesiątych s. M. Amata została mianowana Dyrektorem Straży Honorowej NSPJ. Szybko zorientowała się, iż odradzającemu się po komunistycznych represjach Arcybractwu potrzebne są materiały formacyjne. Intensywnie zaangażowała się zatem w pracę wydawniczą. Zmysł artystyczny pomógł jej w projektowaniu broszur i książek oraz redagowaniu czasopisma „Wiadomości Straży Honorowej NSPJ”. Wiele też wysiłku włożyła w organizowanie życia strażowego w ośrodkach. Z czasem wspominała pracę dla Straży Honorowej jako „najlepszą cząstkę” swojego życia. 
Chociaż modliła się – jak mówiła – by nie zostać przełożoną, stało się inaczej. W planach Bożych miała być nie tylko matką dla wspólnoty, ale i odnowicielką barokowego klasztoru. Zniszczone dachy, przestarzałe centralne ogrzewanie, kanalizacja, grożąca zapaleniem się instalacja elektryczna wymagały wymiany. Gdy rozpoczął się remont, Matka Maria Amata była wszędzie tam, gdzie należało podjąć ważne decyzje. Często zaskakiwała projektantów swoimi trafnymi pomysłami. Nie zapominała również o formacji duchowej współsióstr. Jako przełożona, potem mistrzyni nowicjatu oraz radna federacji dbała, by jej podopieczne wiernie zachowywały Regułę, śluby i obowiązki zakonne. Dawała przy tym dobry przykład. 
W grudniu 2009 r. dowiedziała się o chorobie nowotworowej i musiała poddać się leczeniu szpitalnemu. Żegnając się z siostrami mówiła, że jest całkowicie posłuszna woli Bożej i oddaje się w ręce lekarzy, przyjmując wszystko, co z nią uczynią. Gdy powróciła do klasztoru, stan jej jakby nieco się polepszył, ale na krótko. Dotkliwe cierpienia się wzmagały. Znosiła je cicho, w zjednoczeniu z ukrzyżowanym Chrystusem, wiszącym nad jej łóżkiem. W ostatnie dni życia nie mogła już wypowiedzieć ani jednego słowa, ale jej oczy wydawały się mówić: 
Jezu mój, przyjdź, czekam na Ciebie,
przyjdź po własność swoją i wprowadź do domu Ojca,
w bezdenny ocean miłości Twego Serca.
Chcę w Nim kochać, adorować i uwielbiać Ciebie, Ojca i Ducha Świętego.

Zmarła w nocy, 25 lutego, po rekolekcjach wielkopostnych dla członków Straży Honorowej, w których duchowo uczestniczyła, przyjmując też odpust zupełny.
Dziękujemy Bogu za osobę i życie Naszej Drogiej Matki Marii Amaty. Prosimy ją, aby wciąż pozostawała naszą orędowniczką w niebie i wypraszała u Serca Boskiego Oblubieńca potrzebne nam łaski do realizacji z miłością woli Bożej, w każdym dniu naszego, zakonnego życia.

Siostry Nawiedzenia NMP w Krakowie


Pogrzeb Matki Marii Amaty odbył się 1 marca 2010 r. Już od wczesnych godzin rannych ciało zmarłej, umieszczone w chórze zakonnym, nawiedzali wierni. Mszy świętej koncelebrowanej w kościele Sióstr Wizytek o godz. 1100 przewodniczył ks. inf. Jerzy Bryła. Wśród zgromadzonych byli kapłani, rodzina, przedstawiciele różnych ośrodków Straży Honorowej NSPJ oraz przyjaciele Zgromadzenia. Na początku Eucharystii ks. Andrzej Józef Nowobilski odczytał list pożegnalny ks. Kardynała Stanisława Dziwisza z wyrazami współczucia i błogosławieństwem. Nie zabrakło też ciepłych słów podziękowania Siostrze Dyrektor od członków Straży Honorowej, przekazanych przez zelatorkę Marię Sobotę oraz wszystkim zebranym przez p. Teresę Tomaszewską, rodzoną siostrę Matki Marii Amaty. Po Mszy św. kapłani udali się do chóru zakonnego, aby dokonać obrzędu ostatniego pożegnania zmarłej, której ciało procesyjnie zostało wyprowadzone do furty klasztornej. Stamtąd wierni udali się na salwatorski cmentarz, gdzie znajduje się grobowiec Sióstr Wizytek. Chociaż pożegnaliśmy ciało Drogiej Matki Marii Amaty, wierzymy że jej śmierć jest początkiem nowego, lepszego życia, a nasza rozłąka przejściowa. Ufamy, że spotkamy się z Matką w domu naszego Ojca przy Sercu Jezusa Chrystusa.