Kiedy Jezus został ukrzyżowany, ostatnią raną zadaną włócznią żołnierza było przebicie Jego boku. Przebite włócznią Serce Jezusa mówi nam o powodzie otwarcia tej rany, którym jest wypełnienie pisma: „Będą patrzeć na Tego, którego przebodli”.
Kierując wejrzenie ku Sercu Jezusa, doświadczamy miłości Boga objawionej w osobie Jezusa, Dobrego Pasterza. Jaka jest to miłość? Jest to miłość pierwsza, uprzedzająca. Patrząc na Serce doświadczamy, że Bóg nas wybrał, ponieważ nas umiłował. To jest powód, dla którego Jezus przyjął na siebie cierpienie. Patrząc na krzyż, na Jego rany zadane podczas okrutnej męki i ostatnią ranę, czyli przebicie boku, doświadczamy Jego miłości i miłosierdzia. To sam Chrystus, Baranek Boży, Dobry Pasterz oddał za nas życie. On, przebity na krzyżu, jest źródłem oczyszczenia i zbawienia całego świata.
Św. Franciszka Rzymianka zobaczyła pewnego dnia „Baranka Bożego”, przed którym skakały stadka małych jagniąt, składając mu pokorny hołd. Następnie usłyszała głos: „Jeśli kto pragnie niech przyjdzie do mnie i pije”. Baranek ukazał jagniętom swą zranioną pierś i zachęcał je, by przychodziły i piły z krwawej rany. Z Serca Jezusa, przebitego na krzyżu pełnego miłości i miłosierdzia zrodził się Kościół, sakramenty święte, a nade wszystko Sakrament Eucharystii – Serce Wspólnoty Kościoła. Przez chrzest święty nasze serca zostały włączone w życie Boże. Trwając we wspólnocie Kościoła i strzegąc łaski uświęcającej, trwamy w Jego miłości. W Eucharystii zaś, On sam, Baranek Boży, pozwala nam spoczywać na swym Sercu, a kiedy przyjmujemy Go w Komunii św. pozwalamy Mu, by nas miłował. Serce Boże jest zatem symbolem i obrazem największej i nieskończonej miłości jaką Bóg nas umiłował w swoim Synu, Jezusie Chrystusie.
W godzinie Męki, śmierci Jezusa, kiedy z Serca Jezusa wypłynęła krew i woda, źródło życia dla rodzącej się wspólnoty Kościoła, nie mogło zabraknąć przy Chrystusie Zbawicielu obecności pierwszej „Straży Honorowej” – Matki Bożej, św. Jana, św. Marii Magdaleny. Oni są świadkami otwarcia ostatniej rany oraz świadkami opuszczenia Jezusa podczas składania najwyższej ofiary Bogu, którą Kościół uobecnia w sposób bezkrwawy w czasie każdej Mszy św. Ich Obecność pod krzyżem stanowi zaczyn kultu miłości i wynagrodzenia. Członkowie bowiem Arcybractwa na wzór pierwszej straży, trwają wiernie przy źródle owoców Jego męki, wyznają szczególną cześć i miłość względem najświętszej Eucharystii, Jego nieustannej obecności na ziemi. Świadomość tego największego daru dla wspólnoty Kościoła jakim jest Eucharystia, w tych, którzy należą do Arcybractwa, rodzi pragnienie odwzajemnienia miłości, oddania i poświęcenia, by wszyscy mogli poznać Jego Miłość.
Refleksja nad słowami Jezusa zaczerpniętymi z książki „On i ja”:
,,Jestem Przyjacielem, który czyni dobro w domu i który niekiedy znika zanim Go rozpoznają i podziękują Mu. Nie znaczy to, że nie lubię waszych podziękowań. Przyjmuję je do mego serca jako tchnienie waszej miłości. Ale wasz Wielki Przyjaciel jest tak łagodny, że Jego delikatność znajduje przyjemność w usuwaniu od was wszelkich rzeczy szkodliwych z tak wielką dyskrecją, że często mówicie: «kto to zrobił? los? przypadek?» A nie pomyślicie: «To On! Ten sam, który nas tak bardzo kocha!» Ty rozpoznawaj Mnie. Dawaj Mi radość swego podziękowania choćby tylko raz na dzień! Mimo, że masz do tego o wiele więcej okazji, bo Ja to sprawiam, że żyjesz, oddychasz, że bije twoje serce. Czy wiesz o tym? Ponieważ Ja ciebie nie opuszczam, ty także nie opuszczaj Mnie. To będzie twoja wdzięczność dla twego Zbawcy. Z nas dwojga Ja będę szczęśliwszy: bo potrzebuję ciebie bardziej, niż ty potrzebujesz Mnie. Ja jestem bardziej spragniony. Zniżam się aż do powiedzenia ci tego, aż do wydania ci się żebrakiem. Dziwisz się, ale tak jest dlatego, że Ja, będąc samą miłością, zawsze jestem Tym, kto kocha więcej. Wiesz, że miłość porównuje się z ogniem, pożerającym i jest to słabe porównanie. O, kiedy zobaczysz!… Kiedy poczujesz… powróciłabyś na ziemię, by wycierpieć wszystko na cześć Miłości nareszcie posiadanej. Dziecino moja, kochaj Mnie! Widzisz jak żebrzę” (Gabriela Bossis, ON i ja. Rozmowy…, t. II nr 295).